Potępienie grzesznika

Na 8. obrazku widzimy upostaciowioną śmierć i grzesznika w ostatniej minucie jego życia. On prawdziwą pokutę wciąż odkładał “na jutro”. Jego ciało teraz przeszywają boleści, a dusza panicznie boi się śmierci, która właśnie przybyła. Perspektywę śmierci uświadomił sobie nie w porę. Przyjemności i uciechy płynące z grzechu przeminęły. Stojąc obecnie wobec groźby strasznej rzeczywistości, która go czeka jako zapłata za grzech, przeżywa piekielne męki. Z przykrością przyznaje, że nie ma żadnych relacji ze Stwórcą. Mimo to chciałby się teraz modlić, lecz odkrywa, że nie może już uzyskać żadnej łączności z Bogiem, tym Bogiem, którego tak długo odtrącał (Genesis 6,3a). Nawet jego dawniejsi przyjaciele boją się stać przy jego łożu, a ich próżne pocieszenia nie są mu żadną pomocą. Bogactwa prawdopodobnie w nieuczciwy sposób nabyte – nie mogą przedłużyć jego życia ani zbawić duszy, czy uspokoić go w mocowaniu się ze śmiercią. Nie widzi możliwości spotkania się z Bogiem, ponieważ diabeł mu w tym przeszkodził.

Wszystko, co dawniej kochał i wszystko, czym żył, zdają sobie teraz szydzić z niego. Nawet jego nieodrodzony duszpasterz nie może mu teraz pomóc. Zaczyna przekonywać się, że straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego (Hbr 10,31).

Pewnie liczył na to, iż któregoś dnia przyjdzie do porządku z Bogiem, może na swym łożu śmierci, jednak musi stwierdzić, że już jest za późno. Tysiące ludzi umiera nagłą śmiercią i nie mają już szansy na odnalezienie Boga. Dlatego tak ważnym jest, aby szukać Boga, kiedy jest On do znalezienia. Na tym obrazie umierający grzesznik czuje, jak zamiast łaski dosięga go święte i sprawiedliwe prawo Boże. Wzgardzony Zbawiciel stał się teraz jego sędzią. Trudno wyobrazić sobie bezdenną rozpacz niezbawionych, którzy staną przed Bogiem na ostatecznym sądzie po to, by usłyszeć wyrok: Idźcie precz ode mnie przeklęci w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom! (Mt 25,41). Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9,27).

Do pobrania: okładka w wysokiej rozdzielczości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *