w raju

[…] W tym czasie kiedy Lidia zachorowała, przybyły na wezwanie lekarz stwierdził schorzenie wątroby i przepisał odpowiednie leki. Ponieważ poprawa nie następowała, wezwano innego lekarza, który rozpoznał bilharcjozę i zastosował zupełnie inne lekarstwa. Mimo tego, chora czuła się coraz gorzej. Rodzice byli zmuszeni zasięgnąć rady znanego internisty który zdiagnozował niewydolność serca i skierował Lidię do szpitala w Pietermaritzburg’u. Gdy stan pacjentki był już krytyczny, lekarze uprzedzili jej rodziców iż muszą liczyć się z najgorszym. Matka Lidii i członkowie zboru Erla uważali, że byłoby lepiej gdyby dziewczyna zmarła w domu, a nie w szpitalu. Przywieziono więc ją do Domu Modlitwy Erla w pobliżu Kranskop. Obecna była większość członków tego Zboru. Wszyscy się modlili. Lidia była bardzo osłabiona. Od wielu tygodni nie mogła jeść, zwracała nawet mleko. W dniu 8 kwietnia nastąpiły niezwykłe wydarzenia, które dla wszystkich obecnych stały się źródłem niezapomnianych przeżyć. Już przed południem było widać że pacjentka umiera, zaś duch Lidii unosił się w niewidzialnym świecie. Miała jedną wizję po drugiej i opowiadała jednocześnie o nich swoim przyjaciołom…
Widziała stromy pagórek na który prowadziła szeroka droga. Szło nią wielu ludzi. Większość z nich sądziła, że ta szeroka droga prowadzi ich do nieba, ale każdy z idących robił to, na co miał ochotę. Niektórzy dźwigali ciężkie bagaże, wielu śpiewało wesołe piosenki, jakiś młodzieniec tańczył. Ktoś spytał go: “Dokąd idziesz”? “Oczywiście do nieba” – odpowiedział, i w jednej chwili wpadł w jakąś jamę i zniknął. Spadając zawołał: “Zmarnowałem mój czas! Gdzie teraz odnajdę Jezusa”..? lecz już Go nie znalazł. Niektórzy idąc szeroką drogą modlili się i uważali, iż są pobożni. Inni byli dumni ze swej moralności i obyczajności i pewni siebie, parli do przodu. Na tej drodze Lidia widziała ludzi różnych ras i kolorów skóry, przedstawicieli wszystkich zawodów: lekarzy, sędziów, księży, nauczycieli, kupców, złodziei, filozofów, socjalistów, ministrów, gazeciarzy. Każdy z nich myślał iż jest w porządku i był z siebie zadowolony.
Wielu kroczących tą drogą, wprawdzie widziało w oddali wąską drogę prowadzącą w górę, ale mówiło: “Ta wąska droga jest zbyt stroma i uciążliwa. Nie stać nas na taki wysiłek, dlaczego nie moglibyśmy również dojść do celu krocząc szeroką drogą”? Działała na własną zgubę także grupa osób złożona z tych, które nie szły razem z innymi szeroką drogą. Ci ludzie nie interesowali się doczesnymi sprawami. Szukali więc jakiejś innej drogi, lecz nie mogli jej znaleźć. Szli tuż obok wąskiej drogi, jednakże jej nie widzieli. Dotknięci byli ślepotą. Dlaczego byli zaślepieni, umierająca nie wiedziała.

WĄSKA DROGA
W wizjach tych Lidia widziała wąską drogę. Było to bardzo strome podejście pod górę. Idąc tą uciążliwą drogą nie można było wziąć ze sobą nawet najmniejszego bagażu. Nie wolno było spocząć ani na chwilę nawet tam, gdzie najciężej było iść, mimo że po prawej i lewej stronie niskie skały zachęcały do odpoczynku. Trzeba było bez przerwy iść dalej, choćby na czworaka. Gdy ktoś przysiadł na skale, to skała zapadała się razem z nim w przepaść która przypominała tę, do której wpadł tańczący młodzieniec. Na wierzchołku stromej góry, Lidia ujrzała Jezusa trzymającego księgę. Gdy podeszły do Niego trzy kobiety które wdrapały się na szczyt, Pan powiedział do nich: “Wprawdzie uprałyście swoje szaty, ale nie wyżęłyście ich do końca i zostały na nich resztki brudów”. Tym kobietom nie pozwolono iść dalej. Potem podszedł do Jezusa młody człowiek. Pan rzekł do niego: “Pamiętam dzień w którym cię wezwałem. Otaczał cię wtedy krąg światowych ludzi którym nie przyznałeś się, że zostałeś chrześcijaninem. Zaparłeś się mnie przed nimi, wstydziłeś przyznać się do mnie. Spójrz na swoje nogi. Sznurek przy kostkach symbolizuje więź która łączy cię z twymi przyjaciółmi. Musisz go przeciąć”. Temu młodzieńcowi również nie wolno było pójść dalej. Gdy tylko ktoś podchodził do Jezusa, On zaglądał do swojej księgi i zaraz było wiadomo, czy wolno mu dalej kroczyć wąską drogą czy nie. Kiedy Lidia zbliżyła się do Niego, kazał jej iść dalej i osobiście jej towarzyszył. Na następnych etapach drogi, była poddawana różnym próbom. Mogła spojrzeć wstecz na całe swoje życie. Najpierw widziała siebie na miejscu, gdzie jej krewni kłócili się i bili. Było to przypomnienie dawnych nieporozumień rodzinnych. Gdyby Lidia wcześniej nie żałowała tego rodzaju grzechów i nie oczyściła się z nich, to także jej nie pozwolono by iść dalej. Zatem modliła się tymi słowy: “Panie, zachowaj mnie od tych walk”. I jej modlitwa została wysłuchana. Potem ujrzała człowieka, który poddany został jeszcze cięższej próbie. Niósł on worek, w którym mąka pomieszana była z cukrem. Pan kazał mu oddzielić cukier od mąki. Ten człowiek nie umiał tego zrobić i Pan zabronił mu iść dalej. Ten młody człowiek reprezentował chrześcijan, którzy nie chcą zrezygnować z uciech tego świata i nie odróżniają wartości duchowych od doczesnych. Chrześcijanin ów znał słowa z 1Jana 2,15: Nie miłujcie świata ani tych rzeczy które są na świecie…, ale je lekceważył. Wszystkie wizje miały na celu postawienie Lidii zapytania, jak te sprawy wyglądają u niej. Gdyby coś nie było w porządku, to Pan nie pozwoliłby jej iść dalej. Następnie została wystawiona na próbę jej seksualność. Wąska droga prowadziła do wioski, w której na ulicy kręciło się mnóstwo kur i malutkich piskląt. Lidia przystanęła, nie odważając się iść dalej, bo musiałaby zdeptać ten drób. W tej samej chwili zaczęło biec do niej dwóch młodych ludzi. Zaczęła się modlić: “Panie, pomóż mi! Co mam zrobić”? I już wiedziała, że nie wolno jej zwracać uwagi na kury, zatem pobiegła przez środek stada. Ale młodzi ludzie gonili ją dalej. Nagle dostrzegła, że obok idzie pies, który jest jej posłuszny. Poszczuła ich psem i zaniechali zaczepek. To zdarzenie miało głębszą wymowę, dlatego że Lidia była ładną dziewczyną, którą niejeden młody Zulus chciałby mieć za przyjaciółkę lub żonę. Na moje pytanie, co symbolizuje pies, odpowiedziała: “Słowo Boże, bez którego nie mogłabym zwyciężyć”. Konieczne tu jest pewne wyjaśnienie. Zulusi jako ludzie prymitywni, przyzwyczajeni są do obrazowego myślenia. Odpowiada to ich naturze i poglądom. Mieszkaniec Europy i Ameryki Północnej myśli natomiast racjonalnie. Wszystkie pouczenia i informacje jakich Lidii udzielił Jezus, nie opierają się więc na abstrakcyjnych pojęciach, ale są dostosowane do wizualnego i prostego sposobu myślenia Zulusów.
Wracając do relacji Lidii: Wąska droga prowadziła potem przez ciemny las. Po obu stronach tej drogi znajdowało się wielu ludzi. Jedni mieli radia z których wydobywała się głośna muzyka, drudzy grali na gitarach i innych instrumentach. Każdy z nich próbował zatrzymać Lidię. Ale ona modliła się: Panie, pomóż mi przejść. Pan odpowiedział: “Nie reaguj na te dźwięki i idź dalej”. Lidia objaśniła mi znaczenie tej wizji. Otóż zanim przyszła do Jezusa, lubiła taniec i muzykę. (Zulusi tańczą od szóstego roku życia). Jednakże Lidia żałowała tego od chwili nawrócenia i odwróciła się od tych rzeczy. Dlatego Pan towarzyszył jej dalej. Następnie musiała podjąć trudną decyzję. W tym ciemnym jak oko wykol lesie wśród wielu krzyżujących się dróg, musiała znaleźć tę jedną właściwą. Obok niej ludzie kierowali się na prawo i lewo. Jednakoż jedni i drudzy wchodzili na drogę prowadzącą w koło i wracali do miejsca, z którego wyszli. Pan oznajmił jej: “Czekam na ciebie po drugiej stronie lasu”. Spojrzała na krzyżujące się drogi i nie wiedziała, którą wybrać. Zaczęła się modlić: Pozwól mi Panie wybrać tę właściwą i dopomóż mi ją przejść. Wybrała jedną z dróg, udała się nią i po drugiej stronie znalazła Jezusa. Wizja ta przedstawia trudne decyzje, które muszą podejmować wszyscy ludzie. Niekiedy znajdujemy się w sytuacjach z których nie widać wyjścia. Tylko ten znajdzie właściwą drogę, kto słucha Słowa Bożego i jest posłuszny Panu Jezusowi.

PRZESZKODY
Trudów i przeszkód na tej drodze było bez liku. Nie dzieje się więc tak jak niektórzy sądzą, że z chwilą nawrócenia nie istnieje już zagadnienie walki i znikają problemy. Niektórzy – zwłaszcza amerykańscy teologowie – z przekonaniem głoszą pogląd o wiecznej pewności (eternal sekurity). Twierdzą: “Kto raz został zbawiony, ten nie może już odpaść”. Oczywiście, wiem na czym głównie opierają ów pogląd – na słowach z Jana 6,39, gdzie zostało zapisane: A to jest wola Tego, który mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co mi dał, nic nie stracił”…
Ja również wierzę w prawdziwość tych słów. Chodzi jednak o to, aby nie wyjmować kilku słów z całości Biblii, aby oprzeć na nich całą naukę. Biblia bowiem zawiera też słowa, będące poważnym ostrzeżeniem dla ludzi zadufanych w sobie. Przeczytawszy Hebr 6,4-6 odnajdziemy wskazówkę, iż nawet ci, którzy stali się uczestnikami Ducha świętego, mogą ponownie odpaść. Nie chcąc wdawać się w dalsze rozważania tej kwestii, zacytuję tylko słowa z książki Johna Bunyana “Pilgrim’s Progres” (Wędrówka Pielgrzyma)}[również filmu znajdującego się na tej stronie…], którą wielu uważa za arcydzieło literatury światowej: “Zobaczyłem, że nawet u bram niebios jest jeszcze dróżka prowadząca do piekła”.. Na wąskiej drodze Lidię spotkało wiele przykrych niespodzianek, które winny stać się ostrzeżeniem dla wszystkich chrześcijan. W jednym miejscu drogę zagrodziły ostre kamienie przez które nie mogła przebrnąć. Pan wówczas pouczył ją: “Idź śladem moich stóp, a nie skaleczysz się”. Zrobiła tak i przeszła. Dalej były gładkie i śliskie kamienie, na których nie można było ustać. I znów usłyszała głos: “Idź śladem moich stóp”. Usłuchała tej rady i przeszła nie poślizgnąwszy się. Na następnym odcinku drogi pełno było lwów gotowych rzucić się na każdego przechodnia. Były to zwierzęta żywiące się wyłącznie ludzkim mięsem. Musimy w tym miejscu przywołać apostoła Piotra: …diabeł chodzi jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”(1 Piotra 5,8). To, czego doświadczała, przyjmowała ze spokojem. Czuła się bezpieczna, w jej sercu gościł pokój. Wszystkie doświadczenia były dla niej jak lekcje pobierane w jednej szkole. Jedna z takich ważnych nauk wypływała z opowieści o wierzących, którzy grzeszyli językiem. Idąc dalej drogą, doszła do miejsca w którym trzej mężczyźni wkładali do czarnych trumien pielgrzymów jednego po drugim. Wyjaśniono jej, że byli to trzej wierzący, którzy opowiadali o grzechach innych ludzi, krytykowali ich, osądzali i potępiali. Ci wierzący, osądzając i “grzebiąc” innych z powodu ich grzechów, sami nie doszli do celu, gdyż nie wolno im było dalej kroczyć tą drogą. Przypominają się tu słowa z Jakuba 3,5: Język jest małym członkiem lecz pyszni się z wielkich rzeczy. Jakże wielki las zapala mały ogień”… Przypomnijmy sobie też, co Jezus mówił: A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa które ludzie wyrzekną, zdadzą liczbę w dzień sądny. Bo na postawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów swoich będziesz potępiony”(Mt 12,36-37). Przykładem lekkomyślności i lenistwa wierzących był napotkany przez nią mężczyzna, który zgubił Biblię i został odesłany z powrotem aby ją odnaleźć. Idąc wąską drogą można również zaniedbać czytania Biblii i tym samym stracić możliwość przygotowania się do wejścia do raju. Na tej drodze do raju Lidia oglądała jeszcze jedno zdarzenie, ukazujące opieszałość i wygodnictwo niektórych. Przyszła do bardzo ładnej okolicy, gdzie stało wiele ślicznych domków. Niektórzy wierzący zapraszali ją do środka, mówiąc: Wejdź i zostań z nami. Nie chcemy już iść dalej, bo tu bardzo nam się podoba. Ona jednak oparła się tej pokusie i opuściła tych miłośników komfortu.

WIELKA KONTROLA
Nie było widać końca zdarzeń. Wypływały z nich ostrzeżenia dla chrześcijan którzy lekkomyślnie traktują wieczność. Niektórzy sądzą, że po nawróceniu się mogą spocząć na laurach. Spotkałem kiedyś starszego Zboru który był pewny zbawienia ponieważ zobaczył kiedyś we śnie Jezusa. Nie do takiego faktu sprowadza się zbawienie według Biblii. Nasze zbawienie ma opierać się na czynie dokonanym przez Jezusa na krzyżu, a nie bazować na jakimś śnie lub wizji. Idąc dalej doszła do miejsca gdzie w poprzek drogi rozciągały się dwa druty. Przejść można było tylko pod dolnym drutem. Niektórzy chcieli przejść ponad nim, lecz nie mogli i zawieszali się na mim. Inni próbowali przecisnąć się między drutami, ale nie pozwalała im na to tusza i tkwili tak połową ciała po jednej, a połową po drugiej stronie. Ten obrazek ukazuje biblijną prawdę, że Bóg łaskaw jest tylko dla pokornych: Bóg pysznym się sprzeciwia a pokornym łaskę daje”(1 Piotra 5:5). Jeszcze inni zdając sobie sprawę iż nie przejdą przez druty z powodu swej tuszy, próbowali schudnąć gimnastykując się, ale mieli za mało czasu. Z tego faktu wypływa nauka, że kto odkłada swoją decyzję przyjścia do Jezusa, to nagle może się okazać, że będzie za późno. Na łaskę udzieloną złoczyńcy nie wolno liczyć/Łk 23,43). Lidia pokonała przeszkodę z drutu i doszła do wielkiej stacji kontrolnej mieszczącej się w dużym budynku. Tu odbywała się końcowa segregacja przed wejściem do raju. Wysokością drzwi tego budynku określano stopień duchowości ludzi. Kto dokładnie nie sięgał do wymiaru drzwi, ten nie mógł przez nie przejść. Osoby wyższe nie mogły się schylić, bo miały sztywne kręgosłupy, a zbyt niskie nie mogły wystarczająco wspiąć się do góry. Aby przejść, trzeba było mieć właściwą Bożą miarę. Zastanówmy się nad słowami z Ef. 4,13: …aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej. Do wymiarów Chrystusowych” – tę biblijną prawdę przedstawiały drzwi budynku. Lidii nie wolno było przez nie przejść. Czego doświadczyła w tym domu, przed i poza nim? Wielu ludzi, którzy doszli aż dotąd, chciało ominąć tę ostatnią rzecz. Usiłowali obejść dom naokoło, lecz bez rezultatu. I na tym kończyła się ich droga. Co to oznacza w świetle Biblii? W 2Kor. 5,10 Paweł odpowiada na to pytanie: Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym”… Nikt nie może go uniknąć. Nie można wysłać swego zastępcy. Trzeba stawić się osobiście. Po wejściu do budynku każdy otrzymał coś w rodzaju paszportu, w którym przybijano stempel. Potem wszyscy czekali w kolejce do sędziów i lekarzy, których zadaniem było skonfrontowanie każdej osoby. Sędziom i lekarzom przewodniczył Mąż przepasany przez pierś złotym pasem. Znamy tego Męża z Ap.1,13, gdzie napisano: A pośród tych świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego odzianego w szatę do stóp długą i przepasanego przez pierś złotym pasem”. Był to sam Pan Jezus, który decydował o wynikach tego ostatniego wielkiego sprawdzianu. Testowi musiał poddać się każdy człowiek. Prześwietlane były:
serca – Błogosławieni czystego serca (Mt 5,8)
nerki – Ja jestem ten, który bada nerki (Ap 2,23)
oczy – namaścił ich oczy (Ap 3,18)
ręce – …wznosząc czyste ręce, bez gniewu (1Tm 2,8)
głowa – Jakom żyw[…]przymierze ze mną, które zerwał, włożę na jego głowę (Ez 17,19)
krew – Wy nie opieraliście się aż do krwi w walce przeciw grzechowi (Hbr 12,4)

Kto duchowo nie był zupełnie zdrowy, ten musiał stanąć z boku. Chodzi tu o biblijny pogląd, kto się nadaje a kto nie. Dzięki łasce Bożej Lidia\ zakwalifikowała się do dalszego etapu. Tych którzy przeszli ten generalny przegląd, poprowadzono na tyły domu gdzie znajdował się stadion. Tu każdy musiał sprawdzić swoje siły w biegu. Przypominają się słowa: Czy nie wiecie, że zawodnicy na stadionie wszyscy biegną a tylko jeden zdobywa nagrodę? Tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli”(1Kor 9,24). Bo nawet jeśli ktoś staje do zapasów, nie otrzymuje wieńca jeśli nie walczy prawidłowo”(2Tm 2,5). W pieśni: “Chcę dążyć do życia”, śpiewamy: “Kto biegnąc nie zwycięża każdej przeszkody, ten traci prawo do swojej nagrody”. W tej próbie również odniosła sukces. Ale to jeszcze nie koniec wielkich zmagań. Teraz przyszła kolej na różne zawody. I tak np. pewien pastor musiał stanąć przed swoją kongregacją i wygłosić kazanie. Kazanie było nagrywane. Jednocześnie sprawdzano, czy członkowie zboru słuchają uważnie, czy też myślą o niebieskich migdałach. Dużą uwagę zwracano na to, czy kazanie dociera do sumień słuchaczy budząc w nich poznanie grzechów i pragnienie pokuty. Po pastorach przyszła kolej na nauczycieli. Przyglądano się im bacznie, czy nie nadużywają swego autorytetu i nie terroryzują swoich uczniów. Następnie osądzano lekarzy. Chodziło o to, czy troskliwie zajmu się swoimi pacjentami i nie oszukują ubezpieczalni społecznej przez wydawanie zwolnień i wystawianie wniosków o zasiłek chorobowy. Badano też bardzo dokładnie, czy sędziowie wydając wyroki nie łamią przy tym prawa. Wiele wyroków nie mogło się ostać w świetle wieczności, a sędziowie którzy je wydali musieli także stanąć z boku. Podczas prześwietlania kupców i rzemieślników wyszło na jaw wiele małych i dużych oszustw, niegodziwości różnego rodzaju i podejrzanych kombinacji. Stawić się musieli wszyscy najemni pracownicy. W ich przypadku chodziło o respektowanie przez nich polecenia Pawła: Słudzy niech będą ulegli swoim panom we wszystkim, niech będą chętni, nie przeciwstawiają się, niech sobie niczego nie przywłaszczają ale niech im dochowują całkowitej, niezawodnej wierności”(Tyt 2,9-10). Mówiąc językiem współczesnym, kto brał udział w strajkach i demonstracjach, ten musi w wieczności dowieść słuszności tych poczynań. Istnieją bowiem demonstracje usprawiedliwione. Ale wierności można dochować również w małych sprawach. Ileż istnieje ukrytego lenistwa, niedbalstwa, partactwa. Przed ludźmi można to ukryć, ale podczas wielkiej kontroli wszystko wyjdzie na jaw. Co działo się z tymi którzy odpadli, Lidia nie wiedziała. Nie zapominajmy, że osądowi byli poddani ludzie, którzy szli wąską drogą. Może to nas napawać wielkim lękiem.

PRZEDPOLE RAJU
Lidia szczęśliwie przebrnęła przez to wszystko. Nagle ujrzała, że zbliża się do niej grupa ubranych na biało osób. Trzymały się oni za ręce. Ich przywódca błyszczał jaśniej niż pozostali. W ręku trzymał księgę. Wszyscy zdecydowanie szli naprzód jak żołnierze. Ich zadaniem było zgromadzenie tych, którzy przeszli przez wszystkie próby. Nie zmuszali jednak nikogo by się do nich przyłączył. Wołali tylko głośno: “Kto chce pójść razem z nami”? Lidia chwyciła za rękę ostatnią osobę z szeregu i podążyła razem z nimi. Doszli do pięknej okolicy i usiedli. Przywódca wezwał do modlitwy. Każdy miał przedstawić Panu swoją prośbę. Zastanowiło ją to, iż nikt z modlących nie myślał już o sprawach doczesnych. Wszyscy koncentrowali uwagę na przyszłości która ich czekała i modlili się tylko o miłosierdzie Boże. Lidia zwróciła się do Boga tymi słowami: Panie, pozwól żebym pozostała wierna i abym dokładnie przekazała to, co mi poleciłeś. Przywódca zapisywał wszystkie modlitwy w swej księdze. W czasie modlitwy rozpoznała dwóch Zulusów, lecz poznała ich w sposób pozazmysłowy, bo nie poznała ich po twarzach. To dowodzi, że na drodze, na której znalazła się po opuszczeniu ziemskiego życia, istnieją nowe formy kontaktów. W świecie okultyzmu i magii, istnieją diabelskie sposoby kontaktów przez spirytystów i magów. Lidia znajdowała się już bardzo blisko niebiańskiego miasta. Otrzymała jeszcze jedno polecenie: “Wejdziesz do miasta, do którego nie może wejść nikt, komu nie zostały przebaczone grzechy. W tym mieście wszyscy żyją w harmonii i zgodzie i wielbią tylko Jezusa. Wstęp mają tylko ci, którzy dochowali wierności Jezusowi i nie zaparli się Go. Nie będzie do niego wpuszczony nikt, kto na ziemi rozpowiadał o grzechach innych ludzi i kto ich osądzał, a nie odpokutował za to. Kto chce tu wejść, ten musi na ziemi godzić się ze wszystkimi decyzjami Boga. Kto chce przekroczyć próg raju, ten musi w ziemskim życiu uznać wolę Bożą nad sobą. Gdy Bóg coś odrzuca, musi on to również odrzucić, a błogosławić to, co błogosławi Bóg. Do niebiańskiego miasta nie ma wstępu ani obłudnik, ani pyszny”. Słyszała jeszcze wiele innych rzeczy, lecz nie mogła sobie ich przypomnieć. Ale i te wystarczą byśmy sobie zadali pytanie: “Kto z nas, pracowników Królestwa Niebieskiego, nie opowiadał czasem o grzechach innych? Czyż to, czego doświadczyła Lidia na wąskiej drodze nie ukazuje nam przerażająco jasno, że płomień ognisty oczu Pana(Ap 1,14) odkryje wszystko to, co udało się nam zataić przed oczyma ludzi? W Ap.6,17 postawione jest rozstrzygające pytanie: I któż się ostać może..?

W RAJU
W końcu Lidia doszła do celu. U wejścia do raju stał anioł i wyciągnął do niej ramiona. Przyjaciele zgromadzeni w pokoju umierającej usłyszeli jej ostatnie słowa: “Tam stoi anioł. Wita mnie. Czy go nie widzicie? Przecież stoi tam”.. To były ostatnie jej słowa. Potem zamknęła oczy. Jej wargi i paznokcie zsiniały, puls stał się niewyczuwalny, serce przestało bić. Przyjaciele uciekli płacząc i modląc się. Nie modlili się o jej wskrzeszenie. To nie przyszło im w ogóle na myśl. Mówili tylko: “Panie! Ona była dla nas wielką pomocą. Kto zapełni teraz tę pustkę? Krewna Lidii czuwała przy niej, jak to jest w zwyczaju u Zulusów. Zgon nastąpił kilka godzin później. W chwili gdy anioł przyjmował ją do raju, odczuła szarpnięcie. Wtedy właśnie jej dusza opuściła ciało. W tej samej chwili przestała zdawać relacje ze swych wizji. W raju powitał ją Jezus. Zobaczyła wielu ludzi w jasnych błyszczących ubraniach. Ona też otrzymała taką szatę. Całe miasto przepełnione było jasnym, nie dającym się opisać światłem. Tym światłem które przenikało wszystko, był Jezus. Widziała krzewy i drzewa, ale nie tylko ich pnie, konary, gałęzie i kwiaty, lecz również korzenie. Światło wydobywało na jaw wszystko, co z reguły jest ukryte. Nie było nocy ani zmroku, nie było mrozu ani upału. Ludzie otaczający Lidię pochodzili ze wszystkich krajów i władali różnymi językami. Jednak mimo to wszyscy, którzy weszli do wiecznego miasta rozumieli się nawzajem, gdyż panował tu teraz jeden dźwięczny język. Zniknęły ludzkie rasy i kolory skóry. Nie słychać było odmiennych zdań, przeciwstawnych poglądów, ścierania się prądów myślowych. Wszyscy zgadzali się ze sobą. Nieopisana harmonia i niebiański spokój zespoliły wszystkich w jedno. Nie było również mężczyzn ani kobiet, tylko jakaś inna, nowa forma płci, której nie umiała opisać. Przypomnijmy sobie, co Jezus powiedział w Mt 22,30: Bo przy zmartwychwstaniu ani się żenić będą, ani za mąż wydawać, lecz będą jak aniołowie w niebie”. W mieście tym znajdowały się domy i mieszkania, które przychodzący zajmowali. O tym też Jezus mówił: W domu Ojca mego wiele jest mieszkań”(J 14,2). W centrum miasta stała wielka hala z tronem na którym siedział Chrystus. Promieniował z niego nieopisany blask chwały. Wszyscy składali mu pokłon. Lidia też. Opowiadała nam: Nie można było patrzeć wprost na Jezusa, tak jaśniało Jego oblicze. Wszyscy stali pochyleni i patrzyli w dół. Niebiańscy mieszkańcy zaintonowali Alleluja i wielką pieśń pochwalną: święty, święty, święty jest Pan Zastępów! Pełna jest cała ziemia chwały Jego”!(Iz 6,3). Potem Pan wzywał kolejno do siebie każdą osobę i dawał jej trzy owoce podobne do winogron. Wszyscy zjadali je i Lidia też zjadła i poczuła się cudownie wzmocniona. Mieszkańcy żyli w niczym niezmąconej miłości do Jezusa. Każdy darzył innych wielkim szacunkiem. Dzieci cieszyły się takim samym szacunkiem jak dorośli. Zniknęły hałas, zgiełk, gorączkowa krzątanina i pośpiech. Panował Boski spokój. Ludzie nie mówili wszyscy naraz, a ich myśli i spojrzenia kierowane były w stronę tronu. Każdy słuchał uważnie tego, co mówił Jezus. Nikt nie chadzał własnymi drogami. Było tak cudownie, że zapominało się o tym co ziemskie, nawet o własnej rodzinie. Gdy Lidia o tym opowiadała, spytałem: “Bogacz, który cierpiał męki w krainie umarłych”(Łk 16,28), pamiętał o swoich braciach i prosił Abrahama, by posłał do nich Łazarza. Czy to nie stoi w sprzeczności z tym, co mówisz, że w raju zapomina się o tym, co było na ziemi”? Lidia odpowiedziała: “W krainie męki nie żyje się w chwale Jezusowej, kiedy zapomina się o wszystkim. Męczarnie stają się jeszcze większe przez to, iż człowiek wie, że jego najbliżsi również zdążają tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów (Mt 12:8)”…

z książki “Bóg wśród Zulusów”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *